Do salonu na przeciwko Bramy Krakowskiej przyszła mama z czternastoletnią córką. Dziewczyna miała poważną wadę wzroku: -6,50 i -5,00 z astygmatyzmem. Zdecydowały się na soczewki MiyoSmart (hamujące postęp krótkowzroczności).
Podczas wywiadu mama wspomniała, że córka ma ADHD, zespół Aspergera i zaburzenia emocjonalne.
— Zdarza się, że trudno jej się przystosować do zmian — powiedziała cicho, jakby z obawą.
Zrobiło mi się cieplej w gardle. Pomyślałam: „Czy poradzi sobie z adaptacją do nowego typu soczewek?”.
Nie powiedziałam nic o swoich wątpliwościach. Zamiast tego spokojnie wyjaśniłam:
— Soczewki MiyoSmart mają trochę inną konstrukcję niż standardowe. Na początku może być odczuwalna różnica, ale wszystko pani pokażę i wytłumaczę.
Pokazałam, jak zbudowana jest soczewka, omówiłam, jak z niej korzystać i co może się wydawać nietypowe na starcie. Dziewczyna słuchała w milczeniu, ale uważnie.
Dzień odbioru nadszedł szybko. Gdy tylko założyła okulary, spojrzała na mnie i… uśmiechnęła się szeroko.
— W końcu widzę dobrze! — powiedziała z entuzjazmem.
Kamień spadł mi z serca z takim hukiem, że prawie było go słychać. Wyszła z salonu w okularach, bez cienia niepokoju.
Kilka dni później zadzwoniła mama.
— Chciałam tylko powiedzieć, że od pierwszego dnia nosi okulary bez problemu. Żadnych oporów. Sama z siebie zakłada. To dla nas ogromna ulga.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Czasem to, co nas najbardziej stresuje, kończy się najprościej.
Morał: Nie oceniaj z góry procesu adaptacji — każde dziecko, każda osoba jest inna. Cierpliwość, zrozumienie i dobra komunikacja potrafią zdziałać więcej niż założenia i obawy.
Beata C.

Dodaj komentarz