Wszystko zaczęło się od wizyty, która na pierwszy rzut oka nie różniła się od wielu innych. Do mojego salonu, na ulicy Koziej, weszła mama z mniej więcej 11-letnim synem. Chłopiec miał na nosie okulary, które od razu wydały mi się dziwne. Kształt, materiał, coś było nie tak. Zapytałam delikatnie, czy to może jakaś nietypowa oprawka. Wtedy mama wyznała, że to… okulary z marketu.
Zamarłam. Okulary z marketu! Wieloletnia praca z pacjentami, setki przypadków, ale nigdy, przenigdy nie spotkałam się z czymś takim. Szok to mało powiedziane. Przecież to podstawy! Okulary muszą być idealnie dopasowane, soczewki precyzyjnie dobrane, a tu – masowy produkt, bez żadnego pomiaru, bez weryfikacji wady wzroku.
Rozmowa, która zmieniła wszystko
Postanowiłam działać. Krok po kroku, z największą cierpliwością, zaczęłam rozmawiać z mamą. Tłumaczyłam, jak ważny jest prawidłowy dobór okularów, zwłaszcza u dziecka, którego wzrok ciągle się rozwija. Mówiłam o tym, jak marketowe okulary mogą szkodzić, pogłębiać wadę, a nawet powodować bóle głowy czy zmęczenie.
Mama słuchała uważnie. Okazało się, że doskonale zdaje sobie sprawę z problemu. Przyznała, że pani doktor okulistka na każdej wizycie podkreślała, że „marketowe” okulary są złe. Ale z jakiegoś powodu, co chwila dziecko te okulary niszczyło. Miała opory przed wydawaniem większych pieniędzy na coś, co zaraz może wylądować w koszu.
Triumf troski o wzrok
Wtedy poczułam, że to jest ten moment. Musiałam przekonać mamę, że zdrowie wzroku dziecka jest bezcenne. Opowiedziałam jej o naszych trwałych oprawkach, o możliwościach ubezpieczenia okularów, o tym, jak ważne jest, aby chłopiec widział świat wyraźnie i komfortowo, bez obciążania oczu. Argumenty płynęły ode mnie prosto z serca.
I udało się! Powoli, ale skutecznie, mama zaczęła zmieniać zdanie. Widziałam, jak w jej oczach pojawia się zrozumienie, a potem decyzja. Zgodziła się na zakup właściwych, dopasowanych okularów dla syna.
To był moment ogromnej satysfakcji. Nie chodziło o sprzedaż. Chodziło o dobro chłopca. O to, żeby w końcu mógł widzieć świat bez zniekształceń, bez wysiłku. Cieszę się, że siła moich argumentów i przede wszystkim troska, jaką włożyłam w tę rozmowę, przekonały mamę do podjęcia właściwej decyzji. Ten tydzień na długo pozostanie w mojej pamięci jako dowód na to, że nasza praca to coś więcej niż tylko sprzedaż okularów. To dbałość o zdrowie i komfort widzenia.
Beata – Salony Optyczne Wrzos – ul. Kozia, Lublin – 2025 r.