Dla oczu

Porady, problemy i przygody okularników i soczewkowiczów.

Niecodzienna Prośba

To było kilka miesięcy temu. Do salonu wszedł mężczyzna z receptą w ręku. Wyglądał na nieco zestresowanego.

„Dzień dobry,” powiedział. „Chciałbym wymienić soczewki w tych okularach.”

Wzięłam okulary do ręki i od razu zauważyłam, że coś jest nie tak. To były gotowe okulary, typowe „marketówki” – tanie, prosto z apteki czy nawet Biedronki, z naklejką informującą o mocy +1.00. Wiedziałam, że takie oprawki są niemalże jednorazowe.

„Proszę pana,” zaczęłam delikatnie, „obawiam się, że ta oprawka to w zasadzie produkt jednorazowy. Nie praktykujemy wymiany soczewek w takich modelach, bo istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że pęknie nam przy montażu.”

Mężczyzna westchnął. „Rozumiem, ale jestem w sytuacji podbramkowej. Za dwa dni zaczynam nową pracę w banku, na sortowni, i muszę mieć okulary. W tej chwili po prostu nie stać mnie na nic dobrego.” W jego głosie słychać było desperację. „Obiecuję, że wrócę po nowe, dobre okulary, jak tylko będę mógł. A na razie, czy mogłaby pani zamówić jak najtańsze soczewki?”

Spojrzałam na niego. Był szczery, a jego prośba wydawała się autentyczna. Chociaż nie praktykujemy wymiany soczewek w okularach tego typu, poczułam, że tym razem muszę zrobić wyjątek. Ryzyko było duże, ale widziałam, jak bardzo potrzebuje pomocy.

„Dobrze,” powiedziałam. „Zrobimy to. Zamówię podstawowe soczewki magazynowe, żeby było jak najtaniej i żeby przyszły już na jutro.”


Ryzykowny Montaż i Powrót Zaufania

Następnego dnia, z lekkim dreszczykiem emocji, przystąpiłam do montażu soczewek w kruchych oprawkach. Modliłam się w duchu, żeby nie pękły. I jakimś cudem, udało się! Oprawki przetrwały.

Pan przyszedł po odbiór okularów. Gdy mu je podałam, jego ulga była widoczna.

„Bardzo dziękuję, pani! Nie wie pani, jak mi pani pomogła,” powiedział z szerokim uśmiechem. „Czuję się o wiele pewniej przed nową pracą.”

„Cieszę się, że mogłam pomóc,” odparłam. „Pamięta pan o obietnicy? Czekamy na pana, gdy tylko będzie pan gotowy na coś trwalszego i lepszego dla oczu.”

„Oczywiście! Na pewno wrócę!” zapewnił.


Minęły cztery miesiące. Już niemal zapomniałam o tej sytuacji, gdy drzwi salonu otworzyły się i stanął w nich ten sam mężczyzna, ale tym razem z pewnością siebie i uśmiechem.

„Dzień dobry!” powiedział z entuzjazmem. „Jestem z powrotem, tak jak obiecałem! Praca w banku idzie świetnie, mam już stabilizację. Czas na nowe, naprawdę dobre okulary.”

I tak też się stało. Pan wybrał dwie pary bardzo dobrych okularów, inwestując w komfort i zdrowie swoich oczu. Jedne światłoczułe, tzw fotochromy do stałego noszenia, a drugie do pracy. Wyraźnie było widać, że poprawa sytuacji finansowej pozwoliła mu zadbać o siebie w sposób, na który wcześniej nie mógł sobie pozwolić.


Ta historia pokazała mi, że czasem warto zaryzykować i pójść za głosem serca, nawet jeśli oznacza to odstępstwo od sztywnych reguł. Ludzka empatia i zrozumienie trudnej sytuacji potrafią zbudować zaufanie, które procentuje w przyszłości. Nigdy nie wiesz, kiedy mały gest życzliwości może otworzyć drzwi do długotrwałej relacji zadowolonego klienta. A ten powrót, po czterech miesiącach, z dowodem spełnionej obietnicy, był dla mnie najlepszą nagrodą.

Alicja – Salony Optyczne Wrzos – Królewska 13, Lublin