Do salonu wszedł mężczyzna, rozejrzał się po półkach z okularami przeciwsłonecznymi, a potem podszedł do mnie z pewnością siebie.
„Dzień dobry,” zaczął, a ja przygotowałam się na typową obsługę. „Chcę okulary przeciwsłoneczne. 50 plus.”
Zmarszczyłam brwi. 50 plus? To nie była standardowa terminologia. „Przepraszam, czy mógłby pan sprecyzować?”
„A, właściwie… 5 plus,” poprawił się, co jeszcze bardziej mnie zaskoczyło. „Po prostu 5 plus.”
Postanowiłam dociekać. „Dobrze. A do czego mają być te okulary? Do czytania? Do chodzenia?”
Mężczyzna spojrzał na mnie dziwnie, jakbym pytała o coś oczywistego. „Do chodzenia, oczywiście. 5 plus do chodzenia. I nie potrzebuję żadnego badania, wiem dokładnie, co jest mi potrzebne.”
To była coraz bardziej intrygująca rozmowa. Klient odrzucał badanie, co zawsze budziło moją ostrożność. Rozejrzałam się, ale nie widziałam, żeby nosił okulary korekcyjne.
„A czy nosi pan soczewki kontaktowe?” zapytałam.
„A co to jest?” odparł, a jego odpowiedź wbiła mnie w fotel. Skoro nie nosi okularów ani soczewek, a mówi o „plusach”, to jaka to wada?
„Proszę pana, z taką wadą, o której pan mówi, byłoby trudno poruszać się po ulicy bez korekcji,” wyjaśniłam. „Zdecydowanie należałoby to sprawdzić u fachowca.”
Cena i Niestandardowe Życzenia
Po chwili namysłu, połączyłam kropki. „Czy przypadkiem nie chodzi panu o plus 0.50 do dali? Czasem klienci używają innej nomenklatury.”
Mężczyzna rozjaśnił się. „Tak! To właśnie to! Plus 0.50 do dali!”
„Rozumiem,” powiedziałam z ulgą, że w końcu dotarliśmy do sedna. „Niestety, takie okulary, z taką precyzyjnie dobraną mocą, wykonujemy tylko na zamówienie. Nie mamy ich od ręki.”
Nagle mężczyzna dodał, jakby przypomniał sobie o kluczowym szczególe: „I mają kosztować do 50 złotych!”
W tym momencie wiedziałam już, że ta rozmowa jest pełna wyzwań. Klient, który nie zgadza się na badanie, ma specyficzne nazewnictwo wady, której nie nosi na co dzień, a do tego chce niestandardowe soczewki w cenie gotowych okularów z marketu.
Sytuacja ta jasno pokazuje, że praca optyka to nie tylko technika i pomiary, ale przede wszystkim umiejętność komunikacji, cierpliwość i próba zrozumienia prawdziwych potrzeb klienta, nawet jeśli są wyrażone w bardzo nietypowy sposób. W tym przypadku, jedynym rozsądnym rozwiązaniem było delikatne, ale stanowcze wytłumaczenie, dlaczego tak specjalistyczne okulary wymagają zarówno profesjonalnego badania, jak i adekwatnej ceny. Bo przecież, ostatecznie, chodzi o zdrowie wzroku, a tego nie da się kupić za pięćdziesiąt złotych.
Aneta – Salony Optyczne Wrzos – ul. Kunickiego 141, Lublin